Posty

To jednak nie są wakacje...

Obraz
  W itam serdecznie wszystkich, którzy poświęcą chwilkę czasu żeby przeczytać moje teksty. Po tak długiej przerwie (ostatni post w lipcu 2017!!) zgromadziło się kilka tematów, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Niektóre będą ciekawe (mam nadzieję) inne może mniej ale na pewno warte poruszenia.     Przez ostatnie 9 miesięcy wiele się pozmieniało. Roczek Zu, Święta, nauka chodzenia, koniec macierzyńskiego M., mój 2-miesięczny "urlop", Sylwester, dużo pierwszych razów, no trochę się tego nazbierało:) Będzie o czym pisać.    W tej chwili Zu ma 16 miesięcy (!!!kiedy to tak szybko minęło???) i spokojnie mogę powiedzieć, że to okres który wstrząsnął naszym życiem. Nadal wstrząsa i codziennie zaskakuje czymś nowym. Poświęcanie dużej ilości czasu na przebywanie z maleństwem jest czymś wyjątkowym. Obserwacja jak dorasta i uczy się nowych rzeczy jest czymś pięknym. Kiedy spędza się z dzieckiem całe dnie to nie widać tempa z jakim dorasta, ale wystarczy spojrzeć na zdj

Powrót

Obraz
      Ostatni post 17.07.2017 WOW! No troooochę czasu minęło. Mamy nowy rok (już od dawna ofc...), więc podjąłem decyzje o reaktywacji bloga. Nie ukrywam, że przyczyniło się do tego kilka osób, które serdecznie pozdrawiam. Cyklicznie pojawiające się teksty "Czemu już nie piszesz?", Ej, napisz coś bo fajnie się czyta", "Kiedy coś wrzucisz na bloga?". No to jest. S 'il vous plaî... Jakiś czas temu odświeżyłem konto na instagramie (dla zainteresowanych @zawodtata ). Codziennie dorzucam tam zdjęcia lub krótkie filmiki dotyczące mojego codzien...WRÓĆ...Zuzanki codziennego życia. Czasem się gdzieś pojawie ale to pewnie przez przypadek. Wrzucam fotki nie tylko aktualne, takie zrobione dosłownie przed sekundą ale też takie do których lubie wracać. Wiele się pozmieniało w naszym życiu od ostatniego posta o wyprawie na wakacje , więc będzie o czym pisać.        Kiedyś gdzieś pisałem, że będę wrzucał raz w tygodniu jakiś ciekawy tekst... no i skończyło s

Wczasy, wczasy i po wczasach...

Obraz
  T ak jak obiecywałem, wrzucam wrażenia z wczasów z Zu i M.    Link do tekstu z przygotowań znajdziecie TU .    Udało się. Tzn. udało się wyjechać i udało się wrócić bez większych problemów.  Jak już pisałem w tekście z przygotowań, wybraliśmy się na wczasy do Władysławowa, a właściwie to do Chłapowa. To oddzielna miejscowość ale dużo spokojniejsza. Cichutka okolica, 400 metrów do plaży, prawie 2 Km do deptaka w centrum Władysławowa, kilka knajpek, piękne widoki z klifu, łagodny zjazd do plaży, płaskie chodniki do spacerowania i Ocean Park. Nasz pensjonat, który starannie wybierałem, posiadał fajnie wyposażoną salę zabaw oraz plac zabaw. Posiadał również krzesełko do jedzenia dla maleństw i opcjonalnie łóżeczko turystyczne jako dostawkę. Idealne miejsce na wyjazd z dzieckiem. Jedynym mankamentem jest dość znaczna różnica poziomów. O tyle o ile jak się wychodziło na spacer to szło się fajnie z górki o tyle wracać trzeba było pod górę. Ale od początku :) Przygotowania

Chrzciny - małe wesele?

Obraz
    Z a nami Chrzciny Zu. Całe szczęście, że już za nami bo nie spodziewałem się, że jest to aż takie przedsięwzięcie.    Najważniejszą decyzją, którą trzeba podjąć to czy w ogóle chrzcić. Czasy mamy teraz takie, że niektórzy rodzice nie przywiązują do religii takiej uwagi jak kiedyś. Coraz liczniejsza robi się grupa - "wierzących-niepraktykujących" czyli chrześcijan, którzy do kościoła chodzą tylko na śluby, chrzty i pogrzeby  . Nie ukrywam, że sam do tej grupy należę. Jednak tradycja mojej rodziny jak i rodziny M. jest taka a nie inna i nie chcieliśmy narażać się babciom :)  Podobno na nie ochrzczone dziecko czyha wiele zagrożeń i złe moce tylko czekają na okazje. Przesądy mówią o kategorycznym zakazie odwiedzin do dnia chrztu, żeby nikt przypadkiem nie rzucił uroku na maleństwo. Przed tymi czarami chronić ma "czerwona kokardka" przywiązana na wózku... Całe szczęście M. zaopatrzyła nasz wózek w tą tarcze. Dobrze, że Zu dużo nie płacze bo musielibyśmy przelać wo

Zwarty i gotowy! chyba...

Obraz
      J uż na etapie starań o dziecko, zaczęliśmy tworzyć plany dotyczące różnych aspektów związanych z wychowywaniem pociechy. Od wyboru imion (a raczej zawężeniu listy do 3-4 imion), poprzez wybór szpitala i na kolorze farby do pokoiku  kończąc. Całe szczęście tak fajnie się z M. dobraliśmy, że w 90% planów byliśmy zgodni.  W pozostałych 10% - jak się później okazało - to ja nie miałem racji:)    Pamiętam jak przed porodem robiliśmy z M. rozeznanie czy już wszystko mamy i wyszło nam, że jesteśmy przygotowani perfekcyjnie. Mieliśmy długą listę rzeczy "must have!", z której sukcesywnie wykreślaliśmy co już mamy. "Nie kupujmy wszystkiego na ostatnią chwilę" - mówiłem, ale mimo tego, że dość wcześnie zaczęliśmy kompletować wyprawkę to na koniec i tak okazało się, że o czymś zapomnieliśmy:) Na szczęście były to łatwo dostępne drobne artykuły.    Łóżeczko, materacyk, kołyska, komoda, kocyki, maty, przyborniki, termometry, wanienka, butelki, smoczki - no można dłu

Czy coś się zmieniło?

Obraz
   Przypadkiem tak się ułożyło, że ja i M. jesteśmy spod znaku Ryb i oboje mamy urodziny w Lutym. Już tradycją się stało, że imprezę urodzinową robimy wspólną. To były moje 30 urodziny. Jednak nie impreza była atrakcją. Nawet te 30 szotów, które musiałem wypić nie zrobiły takiego WOW. Pamiętam miny znajomych i przyjaciół ( pozdrawiam tych którzy byli :)) kiedy ogłosiliśmy radosną nowinę - spodziewamy się dziecka. Niektórzy byli zdziwieni, niektórzy już od dawna się domyślali i tylko czekali na oficjalne potwierdzenie. Ogólna radość i gratulacje. No i się zaczęło...       Wiadomość stała się oficjalna i szybko się rozchodziła. Gratulacje spływały. Były najróżniejsze, ale w większości pojawiało się jedno to samo zdanie - " To teraz wszystko się u Ciebie zmieni..."    Ja żartobliwie odpowiadałem " Moje życie się wcale nie zmieni" - mając małą nadzieje, że tak właśnie będzie...    Prawda jest taka, że życie zmieniło się już w momencie planowania. Nawet jeżeli

Na wczasy - tylko po cichu!!

   Jak już pisałem we wcześniejszych tematach, posiadanie pociechy to ogrom wyrzeczeń - no ale bez przesady - URLOP SIĘ NALEŻY! Oczywiście z dzieckiem :)    Rok temu, kiedy M. była jeszcze w ciąży postanowiliśmy wyskoczyć na tygodniowy urlop nad polskie morze. Wybór padł na Łebę. W ciąży wskazane są długie spacery a wiadomo, że najlepiej spaceruje się brzegiem morza o zachodzie słońca :) Wyjechaliśmy sobie rano - bo mniejszy ruch. Kilka przerw na tankowanie i oczywiście siusiu bo przecież kobieta w ciąży tak ma, że wcale jej się nie chce siku a nagle już nie może wytrzymać :)    Było na tyle fajnie, że w tym roku również postanowiliśmy wybrać się nad nasze morze. Tym razem wybrałem Władysławowo. Noclegi w rozsądnych cenach i fajna baza wypadowa ( Hel, Sopot, Łeba). Jest tylko jeden mały szczegół. Ten szczegół ma w tej chwili 7 miesięcy :) Kochany szczególik:)    O tyle, o ile wybór noclegów nad morzem jest ogromy, to noclegów przystosowanych na przyjęcie tak małego dziecka j