Na wczasy - tylko po cichu!!

   Jak już pisałem we wcześniejszych tematach, posiadanie pociechy to ogrom wyrzeczeń - no ale bez przesady - URLOP SIĘ NALEŻY! Oczywiście z dzieckiem :)

   Rok temu, kiedy M. była jeszcze w ciąży postanowiliśmy wyskoczyć na tygodniowy urlop nad polskie morze. Wybór padł na Łebę. W ciąży wskazane są długie spacery a wiadomo, że najlepiej spaceruje się brzegiem morza o zachodzie słońca :) Wyjechaliśmy sobie rano - bo mniejszy ruch.
Kilka przerw na tankowanie i oczywiście siusiu bo przecież kobieta w ciąży tak ma, że wcale jej się nie chce siku a nagle już nie może wytrzymać :)
   Było na tyle fajnie, że w tym roku również postanowiliśmy wybrać się nad nasze morze. Tym razem wybrałem Władysławowo. Noclegi w rozsądnych cenach i fajna baza wypadowa ( Hel, Sopot, Łeba). Jest tylko jeden mały szczegół. Ten szczegół ma w tej chwili 7 miesięcy :) Kochany szczególik:)
   O tyle, o ile wybór noclegów nad morzem jest ogromy, to noclegów przystosowanych na przyjęcie tak małego dziecka już tak wiele nie ma. Są wyjątki, które zadbały o pokoiki z zabawkami ale wyposażyły się również w place zabaw. Jak się jedzie bez dzieci to można sobie cały dzień przesiadywać na plaży i się smażyć. Jadąc z maleństwem już tak długo nie można przesiadywać, więc trzeba zapewnić jakieś zajęcia. Po żmudnych poszukiwaniach (znam wszystkie noclegi we Władysławowie...) udało się znaleźć taki, który spełnia nasze wymagania i jest w rozsądne cenie.
   Jeden problem z głowy.
   Następny problem - co zabrać, co się może przydać?
   Nie posiadam jakiegoś wielkiego auta. Najmniejsze też nie jest - powiedziałbym, że im Zu starsza tym auto mniejsze:) Jeżdżąc do Babci mamy małą próbkę pojemności auta. Wózek, walizka z zabawkami, nosidło, nasza walizka, bujaczek. Teraz dojdzie jeszcze łóżeczko turystyczne, basenik, namiot na plaże i inne "niezbędne" rzeczy, które M. wymyśli. W takiej sytuacji każdy facet musi być mistrzem w Tetrisa. Ktoś powie : macie wolne miejsce na przednim fotelu. Pamiętajcie! przewożąc dziecko w aucie im mniej rzeczy wolno leżących tym lepiej. Nawet nieużywane zabawki powinniśmy chować. W razie wypadku (tfu tfu) każdy przedmiot leżący w aucie zamienia się w pocisk. O tyle o ile jest to możliwe staram się wszystko ułożyć w bagażniku.
   Kolejnym problemem jest sama podróż.
Być może są takie dzieciaczki, które nawet najdłuższą podróż całą przesypiają lub spokojnie sobie leżą patrząc w obrazy migające za oknem. Moja Zu do takich nie należy. A przynajmniej już nie należy. Od niedawna pierwszą godzinę grzecznie śpi, ale kiedy tylko się obudzi to jest masakra. Krzyk, płacz i inne plagi. Prześledziłem mnóstwo forów w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie co się dzieje i czy da się temu zapobiec i jak się okazało nie jesteśmy jedyną parą z tym problemem.
   Jest wiele porad jak przewozić maluszki w dalekich podróżach ale jedna mi zapadła w pamięć i ten własnie sposób chcemy wypróbować w naszej wyprawie.
   Chodzi mianowicie o wyjazd w środku nocy ok. 3:00-4:00. Dzieci są wtedy na tyle zmęczone i śpiące, że podobno przesypiają całą podróż. No i fajnie. Jest tylko jedno ALE.
   Z Wrocławia gdzie mieszkamy, nad morze podróż trwa kilka godzin. Praktycznie całą trasę można pokonać dwupasmówką. Należy jednak pamiętać, że dziecko nie może zbyt długo siedzieć w jednej pozycji w foteliku, ponieważ ma to negatywny wpływ na jeszcze nie ukształtowany do końca kręgosłup. Wyczytałem, że maksymalny czas, który mała może spędzić w foteliku to około 2 godziny. Po za tym dziecko leżąc długo w foteliku w gorące dni bardzo się poci. Podobno pielucha bambusowa włożona między dziecko a fotelik robi robotę i nie ma tragedii. Jak się obudzi wcześniej i zacznie świrować to trzeba się zatrzymać bo przecież nie wolno wyjmować dziecka z fotelika w trakcie jazdy. Podobnie jest z karmieniem. Nie ma mowy o karmieniu podczas jazdy.
   Wiadomo - pędzić strasznie nie będę wiec sama podróż bez postojów trwałaby około 6 h. Jeżeli doliczyć do tego przerwy to już się wydłuża. A co jeśli się obudzi? Dodatkowy czas. Na pewno opiszę jak wyglądała podróż i same wczasy ale to w kolejnych tekstach.
   Jestem przygotowany na to, że podróż będzie długa i uciążliwa. Bez muzyki bo przecież nie chcemy obudzić Zu. Po cichu jedziemy na wczasy...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Chrzciny - małe wesele?

ZAWÓD TATA

To jednak nie są wakacje...