Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2017

Chrzciny - małe wesele?

Obraz
    Z a nami Chrzciny Zu. Całe szczęście, że już za nami bo nie spodziewałem się, że jest to aż takie przedsięwzięcie.    Najważniejszą decyzją, którą trzeba podjąć to czy w ogóle chrzcić. Czasy mamy teraz takie, że niektórzy rodzice nie przywiązują do religii takiej uwagi jak kiedyś. Coraz liczniejsza robi się grupa - "wierzących-niepraktykujących" czyli chrześcijan, którzy do kościoła chodzą tylko na śluby, chrzty i pogrzeby  . Nie ukrywam, że sam do tej grupy należę. Jednak tradycja mojej rodziny jak i rodziny M. jest taka a nie inna i nie chcieliśmy narażać się babciom :)  Podobno na nie ochrzczone dziecko czyha wiele zagrożeń i złe moce tylko czekają na okazje. Przesądy mówią o kategorycznym zakazie odwiedzin do dnia chrztu, żeby nikt przypadkiem nie rzucił uroku na maleństwo. Przed tymi czarami chronić ma "czerwona kokardka" przywiązana na wózku... Całe szczęście M. zaopatrzyła nasz wózek w tą tarcze. Dobrze, że Zu dużo nie płacze bo musielibyśmy przelać wo

Zwarty i gotowy! chyba...

Obraz
      J uż na etapie starań o dziecko, zaczęliśmy tworzyć plany dotyczące różnych aspektów związanych z wychowywaniem pociechy. Od wyboru imion (a raczej zawężeniu listy do 3-4 imion), poprzez wybór szpitala i na kolorze farby do pokoiku  kończąc. Całe szczęście tak fajnie się z M. dobraliśmy, że w 90% planów byliśmy zgodni.  W pozostałych 10% - jak się później okazało - to ja nie miałem racji:)    Pamiętam jak przed porodem robiliśmy z M. rozeznanie czy już wszystko mamy i wyszło nam, że jesteśmy przygotowani perfekcyjnie. Mieliśmy długą listę rzeczy "must have!", z której sukcesywnie wykreślaliśmy co już mamy. "Nie kupujmy wszystkiego na ostatnią chwilę" - mówiłem, ale mimo tego, że dość wcześnie zaczęliśmy kompletować wyprawkę to na koniec i tak okazało się, że o czymś zapomnieliśmy:) Na szczęście były to łatwo dostępne drobne artykuły.    Łóżeczko, materacyk, kołyska, komoda, kocyki, maty, przyborniki, termometry, wanienka, butelki, smoczki - no można dłu

Czy coś się zmieniło?

Obraz
   Przypadkiem tak się ułożyło, że ja i M. jesteśmy spod znaku Ryb i oboje mamy urodziny w Lutym. Już tradycją się stało, że imprezę urodzinową robimy wspólną. To były moje 30 urodziny. Jednak nie impreza była atrakcją. Nawet te 30 szotów, które musiałem wypić nie zrobiły takiego WOW. Pamiętam miny znajomych i przyjaciół ( pozdrawiam tych którzy byli :)) kiedy ogłosiliśmy radosną nowinę - spodziewamy się dziecka. Niektórzy byli zdziwieni, niektórzy już od dawna się domyślali i tylko czekali na oficjalne potwierdzenie. Ogólna radość i gratulacje. No i się zaczęło...       Wiadomość stała się oficjalna i szybko się rozchodziła. Gratulacje spływały. Były najróżniejsze, ale w większości pojawiało się jedno to samo zdanie - " To teraz wszystko się u Ciebie zmieni..."    Ja żartobliwie odpowiadałem " Moje życie się wcale nie zmieni" - mając małą nadzieje, że tak właśnie będzie...    Prawda jest taka, że życie zmieniło się już w momencie planowania. Nawet jeżeli

Na wczasy - tylko po cichu!!

   Jak już pisałem we wcześniejszych tematach, posiadanie pociechy to ogrom wyrzeczeń - no ale bez przesady - URLOP SIĘ NALEŻY! Oczywiście z dzieckiem :)    Rok temu, kiedy M. była jeszcze w ciąży postanowiliśmy wyskoczyć na tygodniowy urlop nad polskie morze. Wybór padł na Łebę. W ciąży wskazane są długie spacery a wiadomo, że najlepiej spaceruje się brzegiem morza o zachodzie słońca :) Wyjechaliśmy sobie rano - bo mniejszy ruch. Kilka przerw na tankowanie i oczywiście siusiu bo przecież kobieta w ciąży tak ma, że wcale jej się nie chce siku a nagle już nie może wytrzymać :)    Było na tyle fajnie, że w tym roku również postanowiliśmy wybrać się nad nasze morze. Tym razem wybrałem Władysławowo. Noclegi w rozsądnych cenach i fajna baza wypadowa ( Hel, Sopot, Łeba). Jest tylko jeden mały szczegół. Ten szczegół ma w tej chwili 7 miesięcy :) Kochany szczególik:)    O tyle, o ile wybór noclegów nad morzem jest ogromy, to noclegów przystosowanych na przyjęcie tak małego dziecka j

Po co blog?

Pomysł na pisanie bloga powstał spontanicznie. Ktoś powie, że 7- miesięczne doświadczenie z dzieckiem to nic. Nic bardziej mylnego. Każdy dzień z małym szkrabem przynosi coś nowego.    Na tym blogu postaram się opisać swoje przemyślenia, problemy i przygody, które mogą się przydać innym ojcom w wychowywaniu ich pociech.        Sam jestem facetem i wiem, że większość z nas robiąc zakupy w sklepach budowlanych ma tak wysoko nos, że będzie chodzić i szukać jakiejś rzeczy nawet pół godziny, zamiast podejść do kogoś z obsługi i zapytać gdzie dany artykuł leży. Wstydzimy się tego. Podobnie jest z wychowywaniem dzieci. Prędzej czy później trzeba się zapytać kogoś o poradę.    Problemy typu, jak urządzić pokoik dla dziecka, podróże z maleństwem, wybór fotelika, uczulenia, usypianie, pieluchy, zabawki itp. Jest tego trochę.   Nie jeden raz, kiedy czegoś nie wiedziałem, docierałem do końca internetów w poszukiwaniu porady lub odpowiedzi na nurtujące pytania. Niestety często kończyło się

ZAWÓD TATA

Obraz
Jestem szczęśliwym ojcem 7 miesięcznej Zuzanki :) Ale zacznijmy od początku.     Decyzje o chęci posiadania dziecka podjęliśmy z małżonką wspólnie. Było to przemyślane od początku do końca i jak najbardziej świadome postanowienie . Godziny rozmów, plusy, minusy, analizy:)     Zdecydowaliśmy, że "TAK! jesteśmy gotowi!" Zaczęły się starania, nie obeszło się bez zgrzytów bo okres ten był pełny wyrzeczeń z jednej i drugiej strony ... Małżonka(M.) podeszła do sprawy bardzo poważnie (dziękuję jej bardzo za to <3) i stosowała różne diety, ćwiczenia itp, o alkoholu nie było mowy. Lekarze dali nam zielone światło. Przygotowywali nas, że staranie o pociechę to długi, żmudny proces i nie można się zniechęcać niepowodzeniem.     Daleki jestem od chwalenia się, ale udało nam się przy pierwszej próbie:)  Radość +100.     Idealny prezent na 30 urodziny. Zaczął się okres jeszcze większych wyrzeczeń. Wszystko co robiliśmy, robiliśmy z myślą o naszej małej "fasolce". Ni