ZAWÓD TATA
Jestem szczęśliwym ojcem 7 miesięcznej Zuzanki :)
Ale zacznijmy od początku.
Decyzje o chęci posiadania dziecka podjęliśmy z małżonką wspólnie. Było to przemyślane od początku do końca i jak najbardziej świadome postanowienie . Godziny rozmów, plusy, minusy, analizy:)
Zdecydowaliśmy, że "TAK! jesteśmy gotowi!"
Zaczęły się starania, nie obeszło się bez zgrzytów bo okres ten był pełny wyrzeczeń z jednej i drugiej strony ... Małżonka(M.) podeszła do sprawy bardzo poważnie (dziękuję jej bardzo za to <3) i stosowała różne diety, ćwiczenia itp, o alkoholu nie było mowy.
Lekarze dali nam zielone światło. Przygotowywali nas, że staranie o pociechę to długi, żmudny proces i nie można się zniechęcać niepowodzeniem.
Daleki jestem od chwalenia się, ale udało nam się przy pierwszej próbie:)
Radość +100.
Idealny prezent na 30 urodziny. Zaczął się okres jeszcze większych wyrzeczeń. Wszystko co robiliśmy, robiliśmy z myślą o naszej małej "fasolce". Nie wiedzieliśmy jakiej płci będzie ale mieliśmy już wybrane imiona dla dziewczynki i dla chłopca. Zuzia i Antoś. Żeby nie mówić za każdym razem per "ona czy on" zaczęliśmy mówić ZUZANTEK :) Pierwsze USG i widok dziecinki - coś pięknego!
Do bycia rodzicami przygotowywaliśmy się sumiennie. M. Czytała tony książek a ja starałem się, żeby dostarczyć jej kolejne sensowne lektury. Nie było to moim jedynym zadaniem. Zachcianki M. były coraz to inne a ja jako dobry mąż starałem się je wszystkie zaspokoić. Często udawało mi się je wyczuć zanim się zachciało:)
Nasza "fasolka" im była większa tym bardziej miała jak pączek w maśle:) Ciąża przebiegała książkowo. My z kolei mieliśmy coraz więcej na głowie. Gdzie rodzić?, na jaki kolor pomalować pokoik?, jaki kupić wózek? Jakie łóżeczko? jaki materacyk do łóżeczka? Wbrew pozorom te rzeczy mają kapitalny wpływ na malucha. Ale o tym w oddzielnych tekstach.
Ostatnie tygodnie ciąży to kumulacja wszystkiego co się działo przez 8-9 miesięcy.
Masowanie napuchniętych stóp, bolących pleców, spełnianie najdziwniejszych zachcianek a często wszystko naraz:D Jednak czego się nie robi dla ukochanej, która dba o nasze dziecko.
Życzę wszystkim aby poród przebiegał zgodnie z planem i bez komplikacji, niestety u nas było inaczej. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło mimo nie planowanej cesarki. Dziękuję swojej M. za to że jest taka dzielna i wytrwała <3
Można wygrywać mistrzostwa w różnych dziedzinach, zdobywać puchary, zdobywać szczyty, ale moment, w którym pielęgniarka podała mi dziecko na ręce jest bezcenny i do tego uczucia nie można niczego porównać. Mimo tego że od tamtego momentu minęło już 7 miesięcy za każdym razem jak przypomnę sobie ten moment to kręci mi się łezka w oku.
Pozdrawiam wszystkich.
Ale zacznijmy od początku.
Decyzje o chęci posiadania dziecka podjęliśmy z małżonką wspólnie. Było to przemyślane od początku do końca i jak najbardziej świadome postanowienie . Godziny rozmów, plusy, minusy, analizy:)
Zdecydowaliśmy, że "TAK! jesteśmy gotowi!"
Zaczęły się starania, nie obeszło się bez zgrzytów bo okres ten był pełny wyrzeczeń z jednej i drugiej strony ... Małżonka(M.) podeszła do sprawy bardzo poważnie (dziękuję jej bardzo za to <3) i stosowała różne diety, ćwiczenia itp, o alkoholu nie było mowy.
Lekarze dali nam zielone światło. Przygotowywali nas, że staranie o pociechę to długi, żmudny proces i nie można się zniechęcać niepowodzeniem.
Daleki jestem od chwalenia się, ale udało nam się przy pierwszej próbie:)
Radość +100.
Idealny prezent na 30 urodziny. Zaczął się okres jeszcze większych wyrzeczeń. Wszystko co robiliśmy, robiliśmy z myślą o naszej małej "fasolce". Nie wiedzieliśmy jakiej płci będzie ale mieliśmy już wybrane imiona dla dziewczynki i dla chłopca. Zuzia i Antoś. Żeby nie mówić za każdym razem per "ona czy on" zaczęliśmy mówić ZUZANTEK :) Pierwsze USG i widok dziecinki - coś pięknego!
Do bycia rodzicami przygotowywaliśmy się sumiennie. M. Czytała tony książek a ja starałem się, żeby dostarczyć jej kolejne sensowne lektury. Nie było to moim jedynym zadaniem. Zachcianki M. były coraz to inne a ja jako dobry mąż starałem się je wszystkie zaspokoić. Często udawało mi się je wyczuć zanim się zachciało:)
Nasza "fasolka" im była większa tym bardziej miała jak pączek w maśle:) Ciąża przebiegała książkowo. My z kolei mieliśmy coraz więcej na głowie. Gdzie rodzić?, na jaki kolor pomalować pokoik?, jaki kupić wózek? Jakie łóżeczko? jaki materacyk do łóżeczka? Wbrew pozorom te rzeczy mają kapitalny wpływ na malucha. Ale o tym w oddzielnych tekstach.
Ostatnie tygodnie ciąży to kumulacja wszystkiego co się działo przez 8-9 miesięcy.
Masowanie napuchniętych stóp, bolących pleców, spełnianie najdziwniejszych zachcianek a często wszystko naraz:D Jednak czego się nie robi dla ukochanej, która dba o nasze dziecko.
Życzę wszystkim aby poród przebiegał zgodnie z planem i bez komplikacji, niestety u nas było inaczej. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło mimo nie planowanej cesarki. Dziękuję swojej M. za to że jest taka dzielna i wytrwała <3
Można wygrywać mistrzostwa w różnych dziedzinach, zdobywać puchary, zdobywać szczyty, ale moment, w którym pielęgniarka podała mi dziecko na ręce jest bezcenny i do tego uczucia nie można niczego porównać. Mimo tego że od tamtego momentu minęło już 7 miesięcy za każdym razem jak przypomnę sobie ten moment to kręci mi się łezka w oku.
Pozdrawiam wszystkich.
Komentarze
Prześlij komentarz